... bo znów cały dzień spędzamy w studio, z przerwą na lunch, siedzimy sobie od rana i posiedzimy jeszcze. Jutro o 9 mamy prezentację i do 16.30 obserwujemy prezentacje innych grup, to samo w piątek.
Jest 16, a ja już strasznie się zmęczyłam. Odzwyczaiłam się od jakiejkolwiek pracy.
Niektórzy czytelnicy jeszcze nie wiedzą, że po Świętach udałam się z Jankiem na biegówki pod namiot w Gorce i mocno się zintegrowaliśmy. Mamy nawet zdjęcia na moim albumie picasy.
Tymczasem postarzałam się też straszliwie i mam już 23 lata. Od Anny, Anne i Katrin dostałam własnej roboty kalendarzyk kieszonkowy, kupon na bilet na Mery Poppins (i idziemy next week)oraz niemieckiego e-booka (Der Kleine Prinz). Moje prezenty dla nich wciąż leżą w mojej rozbebeszonej walizce, przez którą skakałam dziś rano, bo jestem leniwa i nie chciało mi się poukładać rzeczy na półkach i w szafkach. Wyjęłam tylko ptasie mleczko.
Z pozdrowieniami dla tych, którzy są młodzi i porządni. (Anna śpiewa I'm dreaming of a hot pizza... na melodię I'm dreaming of a white christmas - czas na obiad).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
23 lata o rany... to miedzy nami jest już 6 lat różnicy! ;p
Hm. Rzeczywiście. Powinnam przestać zadawać się z małolatami :P Poszukam sobie starszych kolegów i koleżanek.
Prześlij komentarz