niedziela, 5 października 2008

Stockholm!!!

W piątek byliśmy w Stockholmie! Ktokolwiek mnie spotyka, pyta: jak było? co widzieliście? czy dobrze się bawiliście?

Dobrze się bawiliśmy! Dużo widzieliśmy! Było ciekawie! Ale czy był to Stockholm?
Wyjeżdżałam z domu, gdy słońce wschodziło, wracałam już po ciemku. Pociągiem do Karolinska Hospital pod miastem. Wysiedliśmy z pociągu, weszliśmy po schodach, byliśmy już na miejscu.

Karolinska to wielki kompleks składający się ze szpitala, uniwersytetu medycznego i instytutu naukowego (to ten, który przyznaje nagrody nobla w dziedzinie medycyny). Wszystko to w samym środku niczego (dokładniej, lasu). Ot, nasza wizyta w Stockholmie!


Sam budynek ponoć bardzo dobrze spełnia swoją funkcję, oceniany jest jako zadowalająco elastyczny, poddaje się ciągłym zmianom od lat 70, kiedy to został wybudowany. Jednak projektowany był pod inne standardy, co sprawia, że nie jest lubiany wśród personelu.

Sama bryła to wielka, smutna kupa betonu, popruta wąskimi oknami. Brutalistyczne w wyrazie dzieło nie napawa pacjentów optymizmem i męczy gości. Mieliśmy wrażenie, że cały dzień spędziliśmy w pomieszczeniach bez okien, dusznych; oczy bolały nas od sztucznego światła. Tak to architektura męczy swych użytkowników.

Spotkaliśmy się też z architektem z organizacji zarządzającej szpitalem. Miał nas wprowadzić w tajniki projektu. Stwierdził, że nie lubi tego budynku. Było to w wielkiej opozycji do podniecenia naszego prowadzącego, Petera, który do zadania, jakie przed nami stawia, podchodzi z wielkim entuzjazmem (na razie, największym ze wszystkich naszych małych entuzjaźmików).

Zadaniem grupy projektującej szpital jest dodanie jednego skrzydła do już istniejacej struktury. Bardzo ciekawe, nawet zastanawiałam się, czy jednak nie podjąć wyzwania - ale młodość i niechęć do siedzenia przed kompem po nocach, zwyciężyły.

Brak komentarzy: