poniedziałek, 6 października 2008

International Dinner

Dziś gotowałyśmy u Anny z Barcelony. W cukinii i kabaczku zapiekane mięsko, ser i warzywa. Na deser kanelbulle - szwedzki przysmak. To taka mała słodka bułeczka, obecna wszędzie. Gdyby dodać częstotliwość występowania pączków, drożdżówek z makiem i budyniem w Polsce - to właśnie znaczy wszędzie. Wnioskuję, że mamy bogatsze piekarnicze tradycje i większą różnorodność wypieków.


Uf, upiekłyśmy zbyt wiele. A potem zjadłyśmy zbyt wiele. Uf, uf. A tak wygląda kanelbulle:

Brak komentarzy: