Było nas ok. 40 osób, masa Francuzów, Irlandczyków i Hiszpanów (byłam jedyną Polką i jedną z trzech reprezentantów Europy Centralno - Wschodniej, czy jak nazwać nasz region). Było wszystko, czego trzeba dobrej imprezie: wielkie ilości alkoholu, tańce, miziające się w kątach pary, bójka. Jako bonus był też pot, zimne jezioro, w którym maczaliśmy się po wyjściu z (przepachnącej opalanej drewnem!) sauny, temperatura poniżej zera i śliski pomost.
Zjeżdżalnia nie działała, na jeziorze wciąż dziesięciocentymetrowy lód.
O poranku sprzątanie i spacer na przystanek. Piękna wiosna w Szwecji.
Chatynka z toaletami i sauną, w dali jezioro.
Simon, sąsiad Luisy, dorzuca drewna do pieca w saunie. Jeszcze przed imprezą, za oknem wciąż dzień.
Chatynka - sauna od strony jeziora. Zjeżdżalnia, z której nie skorzystaliśmy :(
Malownicza okolica...
...zachęca do spędzania czasu na świeżym powietrzu...
...ale uwaga! Brak czapki może źle się skończyć.
Po czym następuje rozgrzewający poranek!
1 komentarz:
Po czymś takim na pewno czujesz się jak nowo narodzona :-)
Prześlij komentarz