piątek, 20 marca 2009

Szwedzka countryside

Wczoraj pojechaliśmy do imprezowej sauny na peryferiach Goteborga. Jest to zespół chatynek malowniczo położonych nad brzegiem jeziora, wszystko to własność politechniki, na której mam szczęście tego roku studiować.

Było nas ok. 40 osób, masa Francuzów, Irlandczyków i Hiszpanów (byłam jedyną Polką i jedną z trzech reprezentantów Europy Centralno - Wschodniej, czy jak nazwać nasz region). Było wszystko, czego trzeba dobrej imprezie: wielkie ilości alkoholu, tańce, miziające się w kątach pary, bójka. Jako bonus był też pot, zimne jezioro, w którym maczaliśmy się po wyjściu z (przepachnącej opalanej drewnem!) sauny, temperatura poniżej zera i śliski pomost.
Zjeżdżalnia nie działała, na jeziorze wciąż dziesięciocentymetrowy lód.
O poranku sprzątanie i spacer na przystanek. Piękna wiosna w Szwecji.

Chatynka z toaletami i sauną, w dali jezioro.



Simon, sąsiad Luisy, dorzuca drewna do pieca w saunie. Jeszcze przed imprezą, za oknem wciąż dzień.



Chatynka - sauna od strony jeziora. Zjeżdżalnia, z której nie skorzystaliśmy :(



Malownicza okolica...



...zachęca do spędzania czasu na świeżym powietrzu...



...ale uwaga! Brak czapki może źle się skończyć.



Po czym następuje rozgrzewający poranek!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Po czymś takim na pewno czujesz się jak nowo narodzona :-)