środa, 5 listopada 2008

The Architecture of Hospitals

Jutro wielki dzień, w piątek jeszcze większy, a w sobotę... uh. Wróciłam z tych wakacji zmęczona, a teraz męczę się jeszcze bardziej :D. Jutro mam seminarium literackie, ale książka jest oporna - nie da się czytać, usypia mnie... złośliwość rzeczy martwych i martwych treści.

Ale stopniowo przyzwyczajamy się do siebie, a skoro śpimy razem, jemy razem i w ogóle spędzamy ze sobą sporo czasu, ona powoli objawia mi swą prawdziwą, fascynującą naturę. Teraz, zamiast zasypiać co trzy strony, zasypiam co pięć (bez obrazków).

Oto ona:


Jadłam dziś obiad z Katrin i jej szwedzką współlokatorką. Prawie się pokłóciłyśmy o imigrantów, ale chyba idziemy na basen w przyszłym tygodniu. To pierwszy raz, kiedy widzę, że obywatel szwedzki chce się za mną kłócić na temat, który bezpośrednio nas nie dotyczy; normalnie zostałabym dyplomatycznie zbyta jakąś grzecznościową, obojętną formułką. Dziwy się dzieją - może to dlatego, że święta idą.

Brak komentarzy: