Ale stopniowo przyzwyczajamy się do siebie, a skoro śpimy razem, jemy razem i w ogóle spędzamy ze sobą sporo czasu, ona powoli objawia mi swą prawdziwą, fascynującą naturę. Teraz, zamiast zasypiać co trzy strony, zasypiam co pięć (bez obrazków).
Oto ona:

Jadłam dziś obiad z Katrin i jej szwedzką współlokatorką. Prawie się pokłóciłyśmy o imigrantów, ale chyba idziemy na basen w przyszłym tygodniu. To pierwszy raz, kiedy widzę, że obywatel szwedzki chce się za mną kłócić na temat, który bezpośrednio nas nie dotyczy; normalnie zostałabym dyplomatycznie zbyta jakąś grzecznościową, obojętną formułką. Dziwy się dzieją - może to dlatego, że święta idą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz