Nie jest tak, że ciągle pada. Dziś np. jeszcze nie padało.
Byłam w studio od 9 do 12.15, potem na lunchu u Katrin, która wróciła z Drezna i postanowiła ugotować coś dla mnie i Anny. Przy posiłku zastanawiałyśmy się, czy Ostkupan jest bardzo nordycki, a jeśli tak - to dlaczego? Czy zrobili nam tu pranie mózgu, czy naprawdę jest to zajmujący temat? Tymczasem na niebie chmury grały jakiś niesamowity spektakl, ale - uwaga - było widać tę gwiazdę, która dostarcza Ziemi energii, więc zapadł werdykt: pogoda jest dobra. Jeśli pogoda jest dobra, to trzeba spędzać czas na świeżym powietrzu.
Więc poszłyśmy biegać, ja i Anna. Katrin czuje się zbyt powolna i mówi, że potrenuje sama (ale nie trenuje, jak na razie). Obiegłyśmy jezioro Dejla, słońce malowało naszą błotnistą drogę na złoto. Jesień w Goteborgu potrafi być piękna.
Wybierając uniwersytet na erasmusa miałam pewne obawy przed miastem nadmorskim. Już *** więcej, naprawdę. (*** to co coś w stylu nigdy, ale lepiej nigdy nie mówić nigdy; jak wiadomo w życiu trzeba być ostrożnym, a niektórzy powiedzieliby nawet stay allert in the mountains).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz